Wiedźmin i Sarmacki klimat, czyli o Serca z Kamienia
Ostatnio wróciłem do grania na Xboxie i odkryłem, że w mojej bibliotece wciąż czeka Wiedźmin III Dziki Gon Edycja Kompletna. Pomyślałem, że warto wrócić do tej gry, choćby dla samego Gwinta, zwłaszcza że wątek główny i oba dodatki wciąż pozostają niedokończone.
Tekst dotyczy dodatku Serca z Kamienia i może zawierać spoilery. Czytacie na własną odpowiedzialność.
Czuć ten sarmacki klimat!
W historii Polski okres Sarmacji zajmuje wyjątkowe miejsce. Dlatego szkoda, że postać Olgierda von Evereca, jednego z głównych bohaterów dodatku, nie została przedstawiona w sposób bardziej uniwersalny, który przemówiłby do odbiorców spoza naszego kraju. Najbardziej ujął mnie sposób, w jaki Olgierd się ubiera i zachowuje. Grając, nigdy nie miałem pewności, czy czeka mnie porządna zabawa, czy raczej honorowa bitwa.
Zaklinanie broni u specjalnego rzemieślnika
Nigdy nie byłem fanem ulepszania broni w Wiedźminie – wymagało to czasem sporo pracy i zaglądania pod każdy kamień w poszukiwaniu składników lub schematów. Zaklinanie to jednak zupełnie inna historia – proste i jednocześnie zabawne.
Możemy to zrobić u rzemieślnika z dalekiego Ofiru, który oferuje zaczarowanie broni słowami. Na przykład „pierogi” może zwiększyć statystyki naszego ekwipunku. Nie ma chyba bardziej polskiego słowa niż to, prawda? Przynajmniej dla ludzi z naszego kraju. W końcu przydają się te wszystkie chomikowane glify, których nie sprzedaliśmy. Bo w końcu, nigdy nie wiadomo, jaki ekwipunek wypadnie z potwora czy przeciwnika.
Ciekawy napisany antagonista
Wątek fabularny ponownie wprowadza postać znaną z podstawowej wersji gry – Ganthera O’Dima, szerzej znanego jako Pan Lusterko. Do dziś czuję dreszcze na wspomnienie tej postaci. Wydaje się najbardziej tajemniczym bohaterem w całej serii. Nawet po ukończeniu dodatku niewiele o nim wiemy, poza tym, co ujawnia fabuła. Pozostawia to pewien niedosyt, który dodatkowo podkreśla jego niepokojący charakter.
Trochę inny Geralt, odmienny wiedźmin?
Przez wszystkie trzy odsłony Geralt miewa chwile refleksji nad swoją tożsamością jako zabójcy potworów. W dodatku dzięki zadaniu związanym z postacią znaną z pierwszej części trafiamy na wesele. Tam, w towarzystwie pewnego ducha, bierzemy udział w zabawach.
To moment, w którym Wiedźmin ma szansę doświadczyć czegoś innego niż walki z bandytami czy potworami. Choć Geralt jest mutantem, pozbawionym wielu ludzkich trosk i uczuć, są chwile, gdy marzy o życiu innym niż ciągłe machanie mieczem i ratowanie świata.
A co wy uważacie o przygodach, w których palce macza nasz drogi wiedźmin Geralt?
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się z nim na swoich mediach społecznościowych. Wpadnij też na mojego Twittera albo Facebooka, albo postaw mi kawę. Pamiętaj też o newsletterze „Pixelowa Kultura”, który za darmo znajdziecie na platformie Substack.
What do you think?
Show comments / Leave a comment