Pingwin — analiza postaci
Pingwin od MAX to ciekawy serial w kontekście rozszerzenia filmowego uniwersum.
Dlatego postanowiłem napisać parę słów o tej postaci, ale od razu uprzedzam – nie znajdziecie tu typowej recenzji. Wpis zawiera spoilery, więc jeśli nie chcecie psuć sobie przyjemności z oglądania, to czytacie na własną odpowiedzialność.
Pingwin to fenomenalna aktorska kreacja
Co tu dużo mówić – to, co Colin Farrell zrobił z tą postacią, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie tylko udowodnił, że wcielenie się w Pingwina było dla niego przyjemnością, ale też pokazał, że potrafi wydobyć z siebie coś, czego wcześniej nawet bym o nim nie pomyślał. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się, iż jest zdolny do stworzenia tak skomplikowanej, a jednocześnie różnorodnej postaci.
Podobnie jak Robert Pattinson podszedł do roli Batmana, Colin Farrell wyniósł Pingwina na wyższy poziom. Widać, że włożył w tę postać mnóstwo pracy, tworząc coś, co może konkurować z najlepszymi antagonistami, jakich widzieliśmy w filmach czy serialach.
To też postać tragiczna
Jednak nie o samym aktorstwie chciałem pisać, a o tym, co sprawia, że Pingwin jest tak intrygującą postacią. W mojej ocenie, to, kim jest Oswald Cobblepot, wynika z kilku ważnych czynników.
Po pierwsze, już od najmłodszych lat zmagał się z niepełnosprawnością. To musiało mieć ogromny wpływ na jego samoocenę i to, jak postrzegali go inni – rodzina, rówieśnicy, a później współpracownicy. Co więcej, widać, że sam Oswald miał na tym punkcie kompleksy. Wystarczy spojrzeć na sceny, w których przygotowuje się na spotkania – każdy szczegół musiał być dopięty na ostatni guzik, co zdradzało jego obsesję na punkcie tego, jak jest odbierany.
Druga kwestia to brak ojca. Oswald naturalnie szukał męskich wzorców, ale w swoim środowisku trafił na ludzi, którzy byli dalecy od ideału. Ci, których podziwiał, byli gangsterami – w jego oczach może i bohaterami, ale dla reszty świata zwykłymi kryminalistami.
No i dochodzimy do matki. To była dla mnie największa zagadka. Z jednej strony widać, że wiedziała, kim jest jej syn – człowiekiem na granicy wybuchu. Ale zamiast próbować wyrwać go z toksycznego środowiska, jakby go tam jeszcze bardziej popychała. Może robiła to nieświadomie, ale efekt był taki, że zamiast pomóc mu znaleźć swoją drogę, stała się jednym z powodów, dla których Oswald stał się kimś tak zimnym, wyrachowanym i dwulicowym.
Wzorce społeczne i brak innych dróg
Sam Oswald również nie widział innego rozwiązania swojej sytuacji, co wynikało z jego zaburzonych wzorców społecznych. Jasne, chciał prowadzić własne interesy – z przyzwoleniem mafii lub bez. Ale nawet jeśli doceniał ciężką pracę i lojalność, to legalny system (nawet przy swoich niedoskonałościach) nie wydawał mu się realną opcją na osiągnięcie bogactwa. W jego oczach jedyną drogą do sukcesu była ta, która w oczach prawa była nielegalna.
Kim byłby Pingwin, gdyby los potoczył się inaczej?
To wszystko sprawia, że zaczynam się zastanawiać – jak wyglądałoby życie Oswalda, gdyby miał inne okoliczności? Gdyby otrzymał większe wsparcie od rodziny albo miał lepsze wzorce? Jasne, to tylko fikcja, serial stworzony jako rozszerzenie uniwersum Matta Reevesa, ale czasem warto pomyśleć: czy taka postać mogłaby odnaleźć się w rzeczywistym świecie?
Wydaje mi się, że wiele zależałoby od tego, jakie otoczenie by go kształtowało. W końcu nasze życie w dużym stopniu definiuje to, jakich ludzi spotykamy i jaką pomoc od nich dostajemy. Oswald w swoim świecie był w pewnym sensie skazany na porażkę, ale kto wie, jak wyglądałaby jego droga, gdyby ktoś w odpowiednim momencie podał mu rękę?
Fikcja czy ostrzeżenie?
Pisząc ten tekst, zastanawiałem się, czy w ogóle warto analizować fikcyjną postać. Ale z drugiej strony – właśnie takie seriale pokazują, jak wielki wpływ ma środowisko na to, kim się stajemy. I choć Oswald Cobblepot to tylko wymysł scenarzystów, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby istniał naprawdę, świat stałby się jeszcze gorszym miejscem.
Zwłaszcza z kimś takim jak Pingwin na szczycie.
Jeśli podobał Ci się ten wpis, podziel się z nim na swoich mediach społecznościowych. Wpadnij też na mojego Twittera albo Facebooka, albo postaw mi kawę. Pamiętaj też o newsletterze „Pixelowa Kultura”, który za darmo znajdziecie na platformie Substack.
What do you think?
Show comments / Leave a comment